Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Z dyńki

Z dyńki

31 October 2009

Przeglądając blogi kulinarne trafiłam na Festiwal Dyni i pomyślałam, że czemu miałabym nie spróbować. Warzywo to dla mnie nowe i niecodzienne, a więc stanowi wyzwanie, a ja wyzwania ostatnio lubię. Przynajmniej te związane z kuchnią.

Dynia zawsze kojarzyła mi się jedynie z dekoracją na Halloween. Dziury na oczy i mordę, świeczka do środka i klimat jak się patrzy. W Stanach naoglądałam się jej podczas podróży nad Niagarę i razem z czerwonymi liśćmi klonów mocno wbiła mi się w pamięć jako nieodłączna część Finger Lakes. I do tego ta kawa o smaku dyni i przypraw, mmmm....

Z jedzeniem nie kojarzyła mi się nigdy. Może dlatego, że rodzina unikała dyńki jak ognia, a na moje pytanie, co można z niej zrobić słyszałam sugestywne "Nic!" od części męskiej i równie zniechęcające "Zupę!" od części damskiej. Rafał patrzył na mnie z powątpiewaniem za każdym razem, jak zachwycałam się dyniami na rynku. Nie było to zbyt motywujące.

I nagle przeczytałam, że dynia jest wspaniała, smaczna, wybitna, wszechstronna. Dynia? Zaraz, o tej dyni mówimy? Tej okrągłej, pomarańczowej, nadzianej świeczką? Dałam się skusić.

Efekty mojego pierwszego (ale na pewno nie jedynego) spotkania z dynią można obejrzeć tu: Makaron z dynią w sosie curry.

Śmiem twierdzić, że warto było.

Z dyńki
Komentarze - Racuchy

Racuchy

25 March 2008

Smażę racuchy. Mieszam ciasto z pachnącymi jabłkami i łyżką układam placki na patelni. Rozgrzany olej skwierczy, a ciasto rozlewa się w tajemnicze wzory. Potem zajadam się nimi, zlizując z palców słodki cukier puder. Za oknem śnieg niespodziankowy, taki nieoczekiwany tego roku. I panorama Szczecina niknie w białym całunie, niczym pod cukrem pudrem właśnie.

Dobra jestem w racuchach. I lubię je robić. Są jak melodia z dzieciństwa, wspomnienie pierwszej miłości, szelest jesiennych liści i czuła dłoń babci na policzku wnuczki. Są moim osobistym symbolem, tarczą ochronną, gdy zbliża się chandra. Robię racuchy i od razu jest lepiej. Ważne jest, by nie robić tego zbyt często, jedynie gdy już jest bardzo, bardzo źle. Inaczej magia by uszła i już nigdy by się nie udało.

Co dziwniejsze, smażyć racuchy zaczęłam dopiero tutaj. W tej mojej nie do końca urządzonej kuchni, której trochę brak jeszcze duszy. U Babci tego nie robiłam i nie czułam potrzeby. A tutaj, zupełnie jakby kontynuując tradycję - pewnego dnia wzięłam miskę oraz patelnię i zrobiłam swoje pierwsze w życiu racuszki. I nagle te dwie kuchnie: zupełnie nowa, odchuchana i ta dawna, z rozpadającymi się szafkami i poznaczonym nożem stołem zlały się w jedno.

Duszy domu nie stanowią czyste ściany i świeczniki z katalogu. Jedynie to, co sami potrafimy do niego wnieść, nasze uczucia, tęsknoty, to, na czym wyrośliśmy. W moim domu króluje mnóstwo małych smutków, za tym, co już bezpowrotnie odeszło. I nawet jeśli wniosę tu także mnóstwo słońca i radości, te tęsknoty nigdy nie odejdą.

1, 2,

Strona 2 z 2

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.