...
28 December 2007
Czasem nie można inaczej. Trzeba do przodu.
To taka potrzeba, która narasta gdzieś w głębi. Nagle unosisz głowę i wiesz, że trzeba iść. Koniec marazmu. Świat wzywa.
To zaczęło się rok temu. Strach i ból. Zostać, zostać, nie iść, bo przyszłość to śmierć. I mimo rozpaczliwych prób, nie uciekłam. Może kiedyś, komuś opowiem o tych wszystkich przepłakanych rankach, o nocach sparaliżowanych strachem, o modlitwach i zaklęciach wznoszonych do chmur. I o tym, że nie wierzę już w miłość, bo czym jest to uczucie, skoro nie potrafi zatrzymać przy nas tych, których kochamy? Miłość powinna być silniejsza... powinna... ocalić.
Jestem pęknięta. Złamana rozpaczą...
Ale idę. Bo muszę znaleźć coś, co nada mi sens. Bo nie umiem po prostu się poddać.