Jesień
10 October 2007
Cicho i jesiennie. Dziadki po szpitalach, rodzice w nerwach, Mroziu choruje. A ja zmęczona i przybita już jestem umieraniem, chorobami, problemami. Straszny mam ten rok.
Jutro przybywa do nas kolejna kocia istotka, jestem bardzo ciekawa, jaka będzie? Gdzieś napisałam, że kociak to u mnie lekarstwo na samotność, puste ściany, gdy Mroziu wychodzi do pracy, brak rozmów, gdy gra na komputerze. Samotna jestem, z nim, ale bez niego i żadne z nas nie próbuje tego zmienić. A teraz znów jesień, znów mgliste popołudnia i poranki i znów wołanie w szeleście liści.
Tyle, że tej jesieni nic mnie tu nie trzyma.