...
13 May 2007
Mogłabym kłamliwie napisać, że uczę się bez niej żyć.
Kłamliwie, bo całkiem nieprawdziwie. Nie uczę się bez niej żyć, po prostu okłamuję siebie, że nie jest mi aż tak źle.
Patetycznie to zabrzmi, ale moje życie straciło sens. I to, jakby nie brzmiało oklepanie i żałośnie, jest akurat faktem. Brak mi motywacji do robienia czegokolwiek. Nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce. Jest mi tak niewyobrażalnie smutno, że wszystko przerasta moje możliwości. Moje serce skamle z bólu, podczas gdy wpojone poczucie obowiązku wymusza interakcję z otoczeniem. I chyba tylko ono trzyma mnie w całości.
Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, iż niedość że straciłam najkochańszą osobę, nikt tego nie rozumie. Dla wszystkich sprawa jest oczywista: wiadomo, przykro, ale to tylko kot. Moja mama stwierdziła: przyniosę ci takiego małego jak z reklamy Whiskas'a, chcesz? Czy komuś, kto stracił najlepszego przyjaciela albo partnera, proponuje się w jego miejsce kogoś nowego? Ale to tylko kot...
Dla mnie to nie był tylko kot. Kochałam ją bardziej, niż kogokolwiek innego i przez prawie 12 lat codziennie zakochiwałam się w niej na nowo. A teraz miejsce na mojej poduszce jest zimne i puste. A we mnie tylko ciemność...