...
14 June 2007
Ciężko się uczy nieodwracalności. Dzień po dniu, a nadal umiem zbyt mało. Trwam w ciągłym zadziwieniu, że jestem bezsilna. A serce ciągle płacze.
Niedługo obrona. Jedni straszą, inni dodają otuchy. W te albo we wte, jakoś to będzie. Ale czy ja naprawdę musiałam stracić wszystko, co kochałam, żeby móc zrobić kolejny krok? Czy naprawdę nie mógł mi zostać choć jeden element przeszłości? Zwłaszcza, że właśnie ten był dla mnie skarbem.
Jak stawiać kolejne kroki, jak budować przyszłość, gdy stworzenie będące motywacją odeszło? I choć buntuję się z całych sił, to przecież rozumiem, że nic już nie zmienię. Ja tylko nie umiem się z tym pogodzić.
Nadal czuję aksamitny dotyk jej łapek na ustach. Patrzymy sobie w oczy. Nie jawa i nie sen, tylko krok od szaleństwa. Głaszczę czule futerko na grzbiecie. "Zawsze będę z tobą".
Dotrzymałam słowa. Na weterynaryjnym stole nie tylko ona odeszła.