Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Świadomość

04 February 2011

Napadło mnie w hipermarkecie przy półce z ryżami. Wyciągając rękę jak zwykle po pudełko bliżej nieokreślonego, sypkiego ryżu parboiled w atrakcyjnej cenie, zadałam sobie pytanie, czy ja właściwie myślę? Nie myślę - uznałam, zaprzeczając tym samym samej sobie.

Pytanie jednak zostało postawione i wymagało podjęcia decyzji - wrzucić ryż do koszyka, czy nie. Za decyzją oczywiście szły konsekwencje.

Mogłam postąpić jak zawsze, zignorować problem, zgodzić się na bezmyślność i dalej jadać obiady z nie całkiem dobrym ryżem w atrakcyjnej cenie. Mogłam robić z nim nie całkiem domowe pomidorowe na nafaszerowanych chemią kostkach bulionowych lub podawać go do sosów, w których dzięki glutaminianom gulasz smakuje bardziej jak gulasz. Skoro zaś rezygnuję z jakości na polu kuchennym, to czemu nie zastąpić masła margaryną, nie wyjaławiać sobie domu popularnymi detergentami i nie faszerować się tabletkami na zaparcia? Magnez uzupełniać kolejnymi końskimi dawkami świństw w kapsułkach, kota karmić najbardziej bezwartościowym żarciem na rynku, bo przecież "Mój kot kupowałby...". Na szczęście mój kot ma własny rozum i nawet jeśliby kupował, to by nie jadł. Moje życie byłoby proste, pozbawione smaku i zapachu, płaskie, ujednolicone niczym telewizyjne reklamy, a przy tym nieświadome i bezmyślne. Wygodne.

Mogłam też zdecydować inaczej. To oznaczało, że zakupy w hipermarkecie przestaną być odruchową wędrówką pomiędzy półkami, a staną się czynnością celową, wymagającą planowania przynajmniej na tydzień do przodu. Bo jeśli risotto to arborio, a jeśli kuchnia azjatycka to chociażby basmati. Ale konsekwencje rozprzestrzeniają się dalej, skoro wybieram ryż, to czemu nie masło, ser czy twaróg? I nagle gotowanie przemienia się w skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne. Linie decyzyjne rozchodzą się na wszystko, także kota. Zdrowsze produkty, lepsze proszki do prania, mądrzejsze decyzje kredytowe... Męczące.

Wiecie jak smakuje arborio?

Jest aksamitnie kremowy, maślany. I dzięki niemu ristotto smakuje bardziej jak risotto. Fenomen, czyż nie?

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

Powrót

Komentarze

Krytyk Kulinarny

2011/02/08 20:19:31

Zgadza się. Życie jest niekończącą się serią wyborów, na szczęście (a może dla niektórych - na nieszczęście) wolnych (choć i tak karmionych wpływami, kontekstem a nieraz przypadkiem). Kuchnia to pole eksperymentów, można mieszać składniki, tworzyć nowe smaki, odkrywać, podróżować - bawić się. I dobrze. Gorzej, w tej grze na plan dalszy usuwają się same eksperymenty, a wyłaniają się degenerujące wyścigi na zamienianie składników tańszymi produktami zastępczymi. Czy kapusta pekińska ma zastępować sałatę, margaryna masło a zupę bulion z kostki? Nie. Tu właśnie jest dla mnie punkt graniczny między kuchnią a szalbierstwem.

Powrót

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.