Pada deszcz
03 August 2010
Nad Szczecinem płacze deszcz. Mokną brzozy i bambusopodobne zarośla przed domem. Dachy domów za torami są bardziej bure niż zwykle. Powietrze pachnie deszczem.
Piję kawę, mocną, sypaną, przypominającą mi czasy, gdy to ojciec parzył ją dla mnie i dla siebie. Teraz trzymam ją w domu specjalnie dla niego.
Lubię takie dni. Szare, ciche, z kroplami deszczu i bulgotaniem rynny. Idę na pocztę, nadaję paczkę i wracam w zielonej kurtce, którą dostałam od Mrozia. Deszcz mam na policzkach, na czole, skapuje z grzywki na podłogę. Otrząsam kurtkę, głaszczę Avę i zapadam się w książkę, owijając stopy mięciutkim kocem.
Dziś jestem tylko dla siebie. Dziś nie ma mnie dla nikogo.
Pada, pada deszcz...