Maj
01 June 2010
Tak, wiem, znów się opuszczam, choć przy tak zatrważającej ilości czytaczy, chyba nie ma powodu do obaw.
Co u mnie? Właściwie nic nowego. Nadal zbieram na Kenię. Znów mam kryzys wartości. Wciąż walczę z kotem i próbuję złapać dystans w stosunku do rodziny.
Czyli po staremu.
Postanowiłam się przełamać i zaczęłam czytać "Nation" T. Pratchetta. Na południu kraju powódź i wielka fala. Odłożyłam "Nation" na półkę. Coś nie mam szczęścia do tej książki. A przecież nie jestem przesądna.
Właściwie jestem spokojna. Fryzjer jak zwykle zdziałał cuda. Te oczy...
I cisza, spokój, i nic-nie-pragnienie.
Skończył się maj.