Zaduszki
01 November 2011
Na cmentarzu byliśmy wczoraj. Kupiliśmy piękne, ogromne, dwukolorowe chryzantemy dla Babci i Dziadka Mrozia. Zapaliliśmy znicze na granitowych płytach.
Zawsze na Zaduszki uderza mnie, jak różne są groby, jak różne rodziny i jak różnie ludzie podchodzą do tego święta. Dla jednych to okazja do rywalizacji, kto ładniejszą płytę ufunduje, kto więcej kwiatów przyniesie, większe znicze zapali. Inni przychodzą skromnie, z jednym zniczem, z niewielką chryzantemą - przysiadają w zadumie, coś szepczą. Takie skromniejsze groby mają dla mnie znacznie więcej uroku.
Podczas spaceru doszliśmy do bezimiennych grobów tych, co Szczecin zdobywali. Stoją w rzędach, identyczne, na niektórych gwiazda, na niektórych orzeł. Przy każdym bez wyjątku jeden kwiat. Ludzie przynoszą pojedyncze znicze. I to jest dopiero wzruszające i piękne. To chwyta za serce.
Na grobie mojego Dziadka nie ma płyty, niewielkie iglaki rozrosły się zakrywając cały grób i tworząc zieloną, pachnącą lasem okrywę. Nad nią prosty, drewniany krzyż. I czerwona róża.
Tak być powinno - to cały mój Dziadek i moja rodzina. Ten grób to tylko symbol, to co jest ważne, jest w nas.
Dziś cmentarz rozbłyśnie tysiącami świateł, a ja na przekór pójdę do parku, siądę na ławce i uśmiechnę się do mojego Dziadka.
P.S. Jeszcze 9.