Powroty
15 August 2011
Zawsze myślałam, że powroty są cudowne. Zwłaszcza te na łono rodziny. Sądziłam, że jest coś magicznego w spędzaniu czasu z mamą na plotkach, jedzeniu Krówek i oglądaniu filmów.
Podobnie traktowałam pobyt w domu, gdy nie ma rodziców. Siadanie na miejscu taty, używanie pozostawionego kremu mamy, pilnowanie drobnych, codziennych rytuałów, żeby przebiegały bez zakłóceń aż do powrotu prawowitych domowników.
Myślałam tak aż do zeszłego tygodnia. Myślałam tak jeszcze w zeszły poniedziałek. Siedem dni i oddycham z ulgą siadając na swoim fotelu i głaszcząc Avę. Tydzień, który uświadomił mi, że wszystko się zmienia i że ja też się zmieniam.
Poczekam, aż wrócą.