Powrót
27 May 2018
Wróciliśmy. Wymęczeni i zasypiający w locie. Nogi mi spuchły jak banie.
Na lotnisku w Warszawie przeżyłam szok toaletowy (cenowy mam od dawna). Ryanair standardowo próbował z nas zrobić sardynki. W busie z lotniska rodacy zapoznali nas z połową swojej rodziny i "Jolka chodzi z Darkiem? No co ty mówisz!" oraz urządzili zbiorowe oglądanie meczu, a na koniec jakaś baba próbowała nam ukraść taksówkę.
I wiecie co? Tokijskie metro w godzinach szczytu to przy tym zen i bajka.