Spotkanie
28 May 2015
Fajny wieczór. Niezobowiązująco miły. A jednocześnie gdzieś tam jest to niedopowiedzenie, ta ciekawość, co by było gdyby. To nic, że oboje wiemy, że nic by nie było. Sam fakt, że znamy się tyle lat i od tylu lat coś tam niezobowiązująco iskrzy, nadaje zwykłemu wyjściu na kawę dodatkowego wymiaru.
Brakuje mi tego. Brakuje mi flirtu i zabawy słowami, niedomówień. Telefonu 5 minut po rozstaniu, tylko po to, żeby powiedzieć, że fajnie było. Jak to jest, że zawsze wiążę się z ludźmi, którzy mi tego nie dają? Z takimi, którzy nie wiedzą lub nie rozumieją, że połowa związku z kobietą, to te drobne rzeczy, które się robi na odległość?
Kiedy zostaję sama, zostaję sama. Pierwszego dnia jeszcze nie, drugiego już bardziej, a po kilku dniach emocjonalnie przestaję być w związku. Dosłownie i w przenośni, emocjonalnie zostaję w pustce. I tracę punkt zaczepienia, tracę poczucie przynależności.
Mówi się, że nie słowa lecz czyny. Bzdura. Słowa są ważne. Tworzą więź na odległość. Świadczą o tym, że ktoś tęskni i pamięta. Największe uczucia można roztrwonić, jeśli się o nich nie powie.
Dziś nie przynależę. Dziś myślę, co by było, gdyby. Ot, taka luźna myśl.