Jakieś tam plany
28 February 2019
Koniec miesiąca. Powoli klaruje mi się jakiś plan.
Zamówiłam statyw, bo zdjęcia to obecnie najbliższe do pasji, co mam. Spróbuję poinwestować w siebie trochę w tym zakresie. Kto wie, może wyjdzie z tego coś fajnego.
W międzyczasie korzystam ze wsparcia Bartka (fizycznego i mentalnego) i zaczynam ruszać te zastałe kości. Muszę zrzucić kilka kilo i wzmocnić barki, skoro mam targać ten mój aparat przez świat. Lustrzanka jednak waży niemało, jak się ją ciągle ze sobą nosi.
A tak poza tym.
Nie wiem, skąd u mnie ta potrzeba realizowania kolejnych celów. Czemu nie umiem po prostu cieszyć się tym co jest i chwilą obecną. Bezczynne marnowanie czasu mnie normalnie wyprowadza z równowagi.
A tak jeszcze.
Tęsknię za nimi. W lutym minął kolejny rok bez babci. Czuję się oderwana od wszystkiego, bez Siemianowa, bez ludzi, których kochałam, niczym balon na wietrze. Trzyma mnie jeszcze ojciec i mój środek ciężkości przesuwa się w kierunku Janickiego, ale to nigdy nie będzie ten punkt centralny wokół którego kręcił się mój świat.
Mój Środek Świata umarł na Niedziałkowskiego 22 lutego 2016 roku.
I have no roots.