And nothing really changed...
20 August 2003
Byliśmy w kinie. A potem tylko 'Cześć!' i każde poszło w swoją stronę. Jak zawsze ostatnio.
Ja chyba czegoś nie rozumiem. Może to tylko ja widzę problem? Jak próbuję rozmawiać o tym, że coś się między nami psuje, spotykam się ze ścianą niezrozumienia. On się uśmiecha na odczepnego i puszcza jakiś głupkowaty tekst. Może to rzeczywiście jest śmieszne? I tylko ja nie łapię, na czym ten dowcip polega? Czuję się jak w jakiejś pieprzonej grze, której reguły znają wszyscy oprócz mnie.
Czy to o to chodzi? Jak tak, to ja już przegrałam, cholernie dawno przegrałam... Chcę do domu...