Their destiny was foreordained...
11 September 2003
Czasem się zastanawiam, jak to jest. Człowiekiem w dużej mierze rządzi przypadek. Wyjdzie się z domu całkiem przypadkiem i... spotyka kogoś, kogo się nie widziało latami i kto po raz pierwszy w życiu skręcił w tę ulicę... Nie pojedzie się tam, gdzie się planowało, bo coś człowieka tknie i... zmieni się całe swoje życie.
Ja mam przeczucia. W Wenecji nagle coś mnie przystopowało przy jednej z uliczek i, mimo awantury jaką zrobił mi ówczesny chłopak, wróciłam inną drogą. Wolałam wracać sama niż wejść z nim w tę uliczkę. Już się pewnie nie dowiem, dlaczego.
Nikt mnie jeszcze nigdy nie okradł, bo ja czuję, kiedy mi coś zagraża.
Czasem nie lubię ludzi od pierwszego wejrzenia, zanim jeszcze coś powiedzą. Do innych zaś od razu pałam szaloną sympatią. I zawsze się to sprawdza.
Mimo to... wolałabym wierzyć, że nasza przyszłość nie jest przesądzona, że nikt i nic nami nie kieruje. Od nas zależy, kim będziemy, jak będziemy żyć. Bo życie kształtują nasze wybory, a nie przypadek. I ja w to wierzę...
Każdy człowiek może być Kamui... Musi tylko wierzyć w swoje marzenie...