Ostatnia noc...
12 September 2003
Wszystko przygotowane. Biurko stoi i czeka. Przestawione meble. Miejsca w szafkach.
Nadal sama. Muzyka z głośników wypełnia przestrzeń. Ostatnia taka noc? Już zapomniałam, jak to jest żyć z kimś. Boję się, że nie umiem.
Mój pokój wypełniony istnieniem drugiej osoby, równomiernym stukaniem dwóch par rąk na klawiaturach. Nie moje rzeczy leżące koło moich rzeczy... Ta druga osoba. Czy będę umiała znaleźć sobie miejsce we wspólnym świecie?
Ostatnio przyzwyczaiłam się mieszkać sama. Lubię poczucie, że przestrzeń, która mnie otacza, jest tylko moja. Kiedy remontowałam pokój miałam takie miłe uczucie, że robię to dla siebie, że to będzie mój pokój. I nagle nie mój a nasz...
Ja... polubiłam bycie samą, wieczory sam na sam z komputerem, noce... tylko moje noce. Wstawanie, kiedy chcę, chodzenie spać choćby nawet nad ranem. Mój porządek, mój bałagan. Moją prywatność, moją samotność, moją pustkę koło mnie...
Tak naprawdę to nikt mi ostatnio nie jest potrzebny. Nauczyłam się żyć ze sobą i takie życie zaczęło mi odpowiadać. Nie wiem, czego on potrzebuje, nie wiem, czego on będzie po tym wspólnym mieszkaniu oczekiwał. Nie wiem, jak będzie...
I boję się...