Niedziela
26 October 2003
Niedziela. Nie lubię Niedziel. Wynika to z trzech rzeczy.
Po pierwsze, najbardziej powszechne, po Niedzieli jest Poniedziałek i trzeba iść do pracy. Już dawno przestałam kończyć weekend na poniedziałku. Teraz do pracy chodzę w czwartki i piątki. Czasem znów charuję w soboty i niedziele. Uraz jednak pozostał.
Po drugie, Soboty zawsze były przyjemniejsze, bo leciały fajne filmy wieczorami. Już nie lecą, nie lecą też w niedzielę, ani w trakcie tygodnia. Tak naprawdę, to ja w ogóle nie oglądam już telewizji. Ale nadal mam w głowie stary schemat: w soboty są fajne filmy, a W NIEDZIELĘ NIE.
Po trzecie moja niechęć do Niedziel wynika z nieokreślonego dla mnie statusu tego dnia. Niedziela jest powszechnie dniem świętym, w którym się chodzi do Kościoła i nie pracuje. Hmmm.... Dla mnie Niedziela jest dniem jak każdy inny i nie widzę powodów, dla których nie miałabym sobie tego dnia posprzątać. Jednak sąsiedzi patrzą na mnie z tego powodu krzywo, zwłaszcza jak z zapałem myję okna. Więc Niedziela jest dla mnie dniem przymusowego ograniczenia aktywności.
Znów niedziela. Okien dziś nie wymyję, choć się po raz pierwszy do paru dni rozpogodziło nieco. Przed telewizorem nawet nie ma sensu siadać, bo nic ciekawego nie leci. Jutro jest poniedziałek, więc pewnie będę musiała iść na spotkanie z szefem. Bez sensu.
Idę zrobić kawy i wracam do pracy.