Przegrałam...
20 October 2003
Stało się. Wyszłam z ćwiczeń po 45 minutach... Jestem wściekła. Moje ciało powiedziało 'nie' i nie dałam rady go zmusić do większego wysiłku.
Nienawidzę tego, świadomości, że przegrałam z własną słabością! To wola powinna kierować człowiekiem, a nie fizyczne predyspozycje! Jeśli mówię 'dalej!' to ciało ma iść dalej, być posłuszne...
Nad wszystkim da się zapanować, nawet nad zmęczeniem czy bólem. Więc dzisiejszy incydent uważam za prywatną klęskę. Materia wygrała nad duchem, umysł nie był w stanie narzucić swojej woli... Mogę szukać wymówek, tłumaczyć się nagłym spadkiem ciśnienia, zmęczeniem, brakiem przygotowania, nowymi ćwiczeniami. Ale faktem jest, że poniosłam klęskę... Przegrałam, jak jakiś słabeusz z samą sobą...
Jutro znów spokojnie a w czwartek dam mu popalić. Nie obchodzi mnie kłucie w płucach... ma być POSŁUSZNE.