So what?
07 November 2003
No i znów na uczelni. Jedne zajęcia za mną.
W sumie czuję się coraz lepiej - zmęczenie i ból towarzyszący pierwszym fitnessom przeszedł bezpowrotnie. Mam więcej siły, jak nie poćwiczę przez 2 dni, to mnie nosi po domu i nie wiem, co ze sobą zrobić. Dosłownie nadmiar energii. Na stepie i hi/lo już się prawie nie męczę, więc stawiam sobie nowe wyzwania. W niedzielę na Salsa Latinę, a w poniedziałek na Active Pump.
Lubię uczucie, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Doktorat wisi mi nad głową, ale najpierw muszę skończyć pracę nad portalami. Więc pewnie zacznę w tej mierze działać dopiero w następnym tygodniu. Ale i tak życie jest piękne.