Sny
25 February 2004
Uwielbiam ten krótki moment późnym wieczorem lub wcześnie rano, gdy zapadając się w poduszkę, zasypiam...
Niekiedy udaje mi się zachować jeszcze resztki świadomości, jednocześnie już opuszczając jawę. W takim momencie często mogę w pewnym zakresie ingerować w sny, mogę je zmieniać. Decyzje, jakie podejmuję, są w pełni świadome, a jednocześnie unoszę się w świecie, jaki stworzyła moja podświadomość... Walczę, kocham się, rozmawiam - z nieistniejącymi postaciami, na pół przytomna. Potem pamiętam.
Ta przestrzeń pomiędzy jawą a snem jest niesamowita. Niekiedy nie mam ochoty zasypiać głębiej. A czasem, gdy desperacko kradnę jeszcze ostatnie momenty snu, nie chcę się budzić, czepiam się tych półmarzeń ostatkiem zaspania.
Kiedyś myślałam, że te półsny to drzwi do innych przestrzeni. Że w ten sposób dają nam o sobie znać nasze cienie...
Nigdy nie zdarzyło mi się odwrócić od tych rozkosznych chwil, nigdy nie zrezygnowałam z możliwości podróżowania po swojej duszy... Aż do dziś. Dziś obudziałm się z uczuciem całkowitego zadowolenia z otaczającego mnie świata i wstałam o 7:30, żeby po prostu zjeść z Mroziem śniadanie.