Koniec lata
06 September 2017
Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Padało, padało, i nagle koniec lata.
Dwa miesiące niczym z bicza trzasnął. Nie wiem, jak to ogarniają inni. Jeśli czują się jak ja, to wszyscy jesteśmy w panice. Jako freelancer pracowałam więcej, ale czasu dla siebie też jakby miałam więcej. Dziwy.
Jesień nadpłynęła nieubłaganie. Z zimnymi rankami i wieczorami, ze słońcem rozproszonym, z cierpkim zapachem topoli i wierzb. W moim świecie jak zwykle obudziła tęsknoty za zmianą, ucieczką, ciszą zmiksowane szaleńczo z potrzebą złotego koloru herbaty, świec i ciepłych barw.
Umieram. Po cichu, z uśmiechem, bez zbędnych łez. Kawałek po kawałku jest mnie mniej. Już mi się nawet nie chce walczyć z tym wewnętrznym rozpadaniem.