Stan
06 March 2004
Chciałam coś napisać. Przeminęła myśl. Lekkie uczucie, niesprecyzowane, drażniące palce.
Coś jest w sercu, na krawędzi, tak delikatne, że aż nie wiem co. I tylko dziwny niepokój. Dziwne niespełnienie. Podniecenie, jak podczas oczekiwania. Na pierwszą miłość, na Święta, na dotyk. I tylko nerwy rozedrgane i puls roztętniony. Niepewność przepełnia krew.
Zawsze pamiętałam sny. Teraz nie pamiętam. A przecież są. Czuję ich trzepot pod powiekami. W mroku. Nagłym błysku ruchu, gdy zamykam oczy. Na obrzeżach jawy. I ten dziwny żal, gdy budzę się rano.
Czy nie pamiętam snów dlatego, że tak bardzo boję się marzeń? One tylko odzierają z kolorów zwykłą rzeczywistość. A ja się nie chcę buntować. Chcę żyć szarym życiem. Nie pamiętać.
Mrok, tupot nóg i gwiazda tańcząca przede mną...