Wyzwanie
18 June 2004
Dwa dni bezustannego klepania z przerwą jedynie na spanie. Jutro w planach QuieroSalsa i 10 stron doktoratu. Mam Wenę. Właściwie nic mnie nie rozprasza. Dawno nie byłam tak ukierunkowana i skoncentrowana. Lubię takie dni. Wypełnione sensem aż do granic możliwości. Pracą i świadomością, że dobra w tym jestem. I nadzieją, że kiedyś będę jeszcze lepsza. Może kiedyś... Może kiedyś się uda osiągnąć wszystko, czego zapragnę. Perfekcjonizm mam wpisany w duszę. Potrzeba samodoskonalenia pcha mnie do przodu. Nie umiem osiadać na laurach, szybko się nudzę, zatracam sens istnienia. Chwytam się więc kolejnej rzeczy i walczę, by wejść na szczyt. Nie umiem jednak popadać w skrajności. Nie potrafię, tak jak Lark czy Anka, oddać się tylko jednej pasji. Nie umiem ograniczyć sobie życia na własne życzenie. Jestem zbyt ciekawa tego, co kryje się w nowych dziedzinach, smak nowych wyzwań powoduje u mnie wzrost adrenaliny. Od paru miesięcy w ciąglej fascynacji, wciąż zachwycona życiem. Od kilku dni spalam się w pracy dającej mi absolutną satysfakcję. Przestaję potrzebować kogokolwiek. Czuję się doskonale określona.