Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Moje wszystkie miłości

04 May 2004

dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła rytm serca
rozdrażniła mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła

H. Poświatowska

Tak sobie myślę nad miłością... Nad tym, jak wiele przyjmuje form, jak różne ma nasilenia...

Moja pierwsza dziecięca miłostka do J., kolegi z podstawówki. Do tej pory pamiętam, że spodobał mi się, bo tak ładnie pisał.

Potem wielka miłość do M. sąsiada z parteru... Esh, on mi zawrócił w głowie na 2 lata... Przeżywałam to jak głupia, dostawałam palpitacji na jego widok, ryczałam po nocach...

Potem pojawił się Szalej, kolega z obozów... Wspólne wędrówki, rozmowy, spanie na podłodze, piwo na tarasie w Lesnej... On na każdym obozie podrywał inną dziewczynę, a my z E. i tak go uwielbiałyśmy. On do nas listy pisał... A od dobrych paru lat nie mam z nim żadnego kontaktu...

W liceum był P., to była taka miłość czteroletnia przeplatana obozami z Szalejem. P. miał boskie ciało, zawodowo grał w tenisa i działał na mnie wyciszająco... Wielbiłam go z daleka, on wielbił K. i było fajnie...

Na studiach był Yasko, Boro i Press. Chodziłam z Pressem, flirtowałam z Yaskiem, przyjaźniłam się z Borem. Z Pressem planowałam wspólne życie, ale lepiej, że nie wyszło. Jak to ktoś nazwał: toksyczny związek. Ciągłe awantury i wjeżdżanie sobie na ambicję. Z Yaskiem bywało gorąco... A Boro? Boro związał się z K. Rany, ale ja byłam zazdrosna. Mój najlepszy kumpel ma dziewczynę, wrrr... A teraz... Teraz się cieszę, bo dzieki temu znam K. i uważam ja za swoją przyjaciółkę...

Wracając do miłości... Mroziu. Ooo, to były fajne początki... Ja robiłam na złość Pressowi, a Mroziu się po prostu we mnie kochał... Miał być "tylko seks", a jak parę miesięcy później wyjechałam do Stanów, to z niezachwianym postanowieniem, że z nim będę. Wróciłam i jestem... I kocham... Taką spokojną miłością z przymrużeniem oka...

Czasem brak mi szaleńczych uczuć... Ale jak tak sobie powspominam, to właściwie najmocniejsze i najdłuższe moje miłości opierały się na cichej rezygnacji. Nie walczyłam o chłopaków, nie zdobywałam ich, po prostu przy nich byłam. Jako kumpela, przyjaciółka, znajoma...

Mam chłopaka, który kocha mnie tak, jak ja jego. Cicho, spokojnie, bez ekscytacji. Może ja nie umiem inaczej?

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.