O niej, w zamyśleniu....
12 June 2004
Myślę o niej. Myślę o tych pogodnych oczach, których koloru nadal nie mogę określić. Chyba brązowe, chyba. Kolejna niewiadoma, jak to, co robi, co lubi, czym się zajmuje. Jest zagadką, słodkim obiektem pożądania i ciekawości. O jej pasji. Tak wielkiej, że jej cienie rozpalają ogień w innych osobach, zachęcają, biorą w posiadanie. I nagle to, co ona kocha, kocham i ja. Wbrew sobie, bez możliwości ucieczki. Śnię o niej. O jej dłoni wsuwającej się w moje włosy, o jej ustach na moich wargach, jej języku zachłannie splatającym się z moim. Oddechu - szybkim, nierównym, gorącym... Pragnę jej. Nie ciała. W każdym razie nie do końca. Pragnę JEJ. Jej obecności, uśmiechu, głosu. Zarysu jej postaci. Tego, jak mówi, jak się porusza, jak patrzy na świat. Jej całej. Chcę z nią być. Po prostu trwać u jej boku. Być przy niej, dla niej, dla siebie. Poznawać, obserwować, wspierać. Podziwiać. Na każdych warunkach... A gdy słońca blask wzejdzie być co dnia cieniem twoich rąk cieniem twego psa... Czy tak wygląda miłość?