Z serii kocie historie
17 October 2015
Stoję w Rossmanie i gapię się na opakowanie suchego żarcia dla kota. Czytam, czytam i ręka mi drży. Czuję się, jakbym planowała zabójstwo.
Próbuję się przełamać, tłumaczę sobie, że jestem wykończona, że wszystkie sklepy zoologiczne są już zamknięte i że naprawdę jedna porcja karmy ze zbożami Avy nie zabije. A i tak czuję się jak morderca.
W końcu ze łzami w oczach odkładam karmę na miejsce i resztką sił wlokę się do Galaxy do zoologicznego. 20 zł za 400 g karmy bez pszenicy i kukurydzy... Dla porównania mój obiad kosztował dziś 5 zł... Powaliło mnie.