Czas
04 August 2004
Już środek wakacji. Zawsze miałam w nie czas dla siebie. Mogłam nacieszyć się nieróbstwem, poczuć wypoczęta. Wbrew pozorom, ja bardzo lubię nic-nie-robienie. Całymi tygodniami mogę dzień w dzień leżeć na kocu przed domem na wsi i czytać książki. I wsuwać białe porzeczki - mniam. A w tym roku... W tym roku praca mnie przygięła, do tego zostałam przywiązana do Mrozia i jego urlopu. Active wypełnił mi świat ćwiczeniami i uporządkował tydzień. I nagle mój lipiec ograniczył się do ćwiczenia i klepania kodu. Na zmianę. Nogi mi wyszczuplały, urosły bicepsy i mięśnie naramienne oraz mięśnie odpowiadające za pisanie na klawiaturze. I niespodziewanie nadszedł sierpień... Jaskółki na błękitnym niebie, słońce, żniwa. I ja - w tym roku zamknięta w pokoju przed komputerem i na sali gimnastycznej. Czas mi przecieka przez palce, zamienia się w funkcje w php... Po tym roku lato będzie mi się kojarzyło z zapachem rozgrzanych mięśni i sztangi oraz stukaniem klawiatury wplatającym się w Nemo Nightwisha...