Gorąc, faceci - czyli czemu nie poszłam choć miałam
05 August 2004
Gorąco. Nadal. Zdycham z przegrzania. Nienawidzę jak jest ciepło. Po raz kolejny podjęłam próbę dotarcia na siłownię. Po raz kolejny nieudaną. Ale tym razem powód jest ważki i klarowny: niedobrze mi na samą myśl o spoconych byczkach. Zbierają się na tej siłowni od godziny 16 i pompują i pocą się i pompują i pocą. Ych. A to stary budynek i klimy nie ma i tylko niektóre okna daje się otworzyć... Bleeee... Pójdę jutro, koło 15, to zdążę się ewakuować zanim przybędą. Trudno - będzie chłodniej, będe biegała na siłownię cześciej, na razie odpuszczam. W zielonym kolorze mi nie do twarzy, a mnie tam mdli. I tak mnie jeszcze czeka próba generalna kolana - HI/LO i Pump. Sprawdzę, czy nadal boli. To znaczy, ono boli i ja to wiem i czuję, ale sprawdzę czy boli znośnie czy nie. Bo już nie mogę w chacie wysiedzieć. A wogóle to zauważyłam, że jakoś coraz bardziej jestem wyczulona na mężczyzn. Denerwuje mnie ich zapach, fizycznie uważam, że ładniej zbudowane są kobiety, męczą mnie męskie nawyki, a jak któryś mnie próbuje podrywać, to mnie szlag trafia. I żaden mi się nie podoba, nie zwracam uwagi na nich na ulicy, nie przyciągają mojego wzroku. Źle ze mną, oj źle.... A tak poza tym to sobie adoptowałam kucyka. Idiocieję od upału :|