I never knew
27 July 2004
Uwielbiam Ją. Skłamałabym, gdybym chciała w jakikolwiek inny sposób nazwać to, co do Niej czuję. Uwielbiam i ubóstwiam za razem. Gdyby mi powiedziała, że ogień nie parzy, poszłabym za Nią w ogień... Dziś miała imieniny. I dała czadu. Najpierw na pumpie, potem na stepie. A do mnie wróciło to uczucie absolutnej radości, niesamowitego szczęścia, które dają mi ćwiczenia. Wróciła świadomość, dlaczego to robię. A Ona tryskała dziś energią. I ta energia udzielała się innym, udzielała się mnie. Patrząc, jak robi pompki na triceps stojąc na czubkach palców u nóg, stwerdziłam, że Ją uwielbiam. I nawet nie chcę zmieniać tego stanu. Nie chcę tracić tego uczucia. Nie chcę rezygnować z tego, co Ona mi daje. Pasji, szczęścia, fascynacji. Uczuć, które wreszcie czuję w pełni, a nie tylko jako przelotne cienie. Dla tego uczucia jestem w stanie przekroczyć granice możliwości mojego organizmu. Już je nagięłam do ostateczności. Ale wiem, że warto. Bo tak naprawdę one nie istnieją, a ja nie pozwolę się ograniczyć. I never knew Right beside me There was an angel I never, never knew (that my heart could fly)