Sometimes I feel a bit confused...
21 September 2004
Wczoraj wreszcie udało mi się wziąć duże krążki na naramienne. Bez sensu zwlekałam, niewielka różnica. Jeśli mnie biceps przestanie boleć do jutra, dorzucę sobie na niego po małym. Dumna z siebie jestem... Mam zaproszenie na imprezę u Chibby w niedzielę. Czuję się tak, jakby cały mój świat skoncentrował się w tym jednym niewielkim punkcie kuli ziemskiej... Wszystko się kręci wokół Activa. Znajomi, zajęcia, tryb dnia, jedzenie, ubrania... Nawet fryzura... Gorzej, że zaczynam odczuwać głód wiedzy na temat anatomii, kontuzji, diety... Chciałabym siąść z kimś i po prostu porozmawiać, jak planować sobie treningi, czy wogóle planować, ile ćwiczyć, jak ćwiczyć... Tylko nie mam nikogo, kto by mógł mi to powiedzieć. W końcu zrobię ten kurs intruktorski tylko po to, żeby się dowiedzieć więcej. Praca w domu powoduje zamknięcie pomiędzy domem a klubem. Albo klepię kod, albo ćwiczę, a gdzie miejsce na coś wiecej? Najgorsze, że ja nawet nie mam czasu na to "coś" ani pojęcia, co to mogłoby być. Potrzebuję uczelni, muszę pogadać z kimś, kto nie ćwiczy, wyrwać się jakoś, zanim zupełnie zatonę w fitnessie...