Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Activemania

01 September 2004

Nawet nie wiedziałam, że tak w to wsiąknę. Zaczęłam chodzić do Activa tylko z dwóch powodów: tyłek mi rósł przed komputerem, a plecy bolały... Ależ długo się tam wybierałam za pierwszym razem - jakieś dwa tygodnie. A na aerobic wybierałam się wogóle od kilku lat. Bo nienawidziłam sportu, nienawidziłam potu, nienawidziłam się męczyć. Cud, że kochałam być obolała i zmęczona (no co, nikt nie mówił, że mam wszystko po kolei ;P). W każdym razie raz nawet już byłam na schodach i zwiałam spod drzwi :) Straszne... Ale w końcu poszłam. I znienawidziłam step-touch. O innych chasse nie mówiąc. Pierwszego dnia po ABF-ie byłam wykończona, po pierwszym stepie wymiotowałam ze zmęczenia. O pumpie nie wspomnę - pump mi wyłączył ręce z działania na tydzień, ale to bylo już kilka miesięcy później... Nienawidziłam... siebie. Tego, jak się ruszam, tego, jak słaba jestem, tej zgarbionej sylwetki. Braku wyczucia rytmu, beznadziejnej koordynacji ruchowej... Wstydziłam się siebie na codzień... o dziwo nie wstydziłam się siebie w Activie. Jak łatwo znosić porażki, gdy człowiek umie się sam z siebie śmiać! I gdy nikt inny się z człowieka nie śmieje... To przyszło nagle: pełna akceptacja siebie i chęć bycia lepszą. Bycia jak one, jak Ona. Przyszło na pumpie, gdy pot i łzy kapały na podłogę przy hooverze. Nie ważne, co mówią inni, nie ważne, czy wychodzi, będę próbowała wciąż i wciąż. Nie ma granicy, jest tylko słabość. A ja? Ja już nie wiem, co "słabość" znaczy. Zakochałam się w pocie, w światłach, ruchu i rytmie. Zakochałam się w Jej sile, determinacji i radości. Kiedy już nie ma sił, wystarczy unieść głowę: Ona tam jest, wszystko jest możliwe... Uwielbiam budzić się rano i nie czuć zawrotów głowy... Uwielbiam zasypiać, bez bólu pleców. I lubię chodzić, tak jak teraz, lekko, miękko, z podniesioną głową. Pokochałam siebie. I wsiąkam... W fitness, w klub, w ludzi. Active przestaje być tylko sposobem na zdrowie, staje się częścią życia. I tylko Anki nie ma. A mnie z lekka odbija.

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.