Szczerym być...
11 February 2005
Mam jeszcze godzinkę, ale mózg mi się przegrzał i praca nie idzie. Normalny stan, który dopada mnie po 6 godzinach klepania. Za jakieś dwie godziny siądę i znów będzie wszystko OK, ale przerwa musi być. Sztanga uśmiecha się z kąta zapraszająco i równie kusząco prezentuje się "Gurads! Guards! " Pratchetta. Oczywiście wiem, co wybiorę, ale udaję, że to nie prawda. Pozwalam im jeszcze chwilę powalczyć o moje względy. Mechanizm obowiązku, który człowiek posiada, jest naprawdę niesamowitym układem. Chyba nic nie potrafi tak pięknie generować poczucia winy wobec nawet najgłupszych rzeczy: mycia zębów, fitnessu, pracy. Nawet jeśli człowiek wie, że nie robi czegoś z przyczyn niezależnych i tak się czuje winny! I wtedy uruchamia się mechanizm autosugestii oraz fantazji. Bo jakoś trzeba się przecież bronić przed poczuciem winy. Nawet jeśli to oznacza okłamywanie samego siebie. Ostatnio próbowałam przeżyć jeden dzień bez mydlenia sobie oczu. Jeden dzień bez jakiegokolwiek upiększania rzeczywistości. Tak się nie da, bo zatraca się w ten sposób człowieczeństwo. Zostaje zwierzę. Zwykłe, dzikie zwierzę, działające pod wpływem instynktu. Wolę żyć fantazjami...