Wigilia
25 December 2004
No i prawie po. Wigilię w każdym razie mam za sobą. Pierwszy raz odkąd tu mieszkam, przeszła tak bezboleśnie. Właściwie nie mam, o czym pisać. Łatwiej się pisze o dniach niespokojnych, pełnych żalów i rozsterek, niż o dniach ciszy. Mój brat po raz kolejny pokazał mi się z najlepszej strony i mu za to powinnam podziękować. Przywraca mi wiarę w rodzaj męski. Pokazuje, że możliwe jest, żeby mężczyzna był naprawdę podporą i wsparciem. Ale przecież nie zakocham się we własnym bracie (ten etap przerabiałam w wieku 6-8 lat, widać, że mądre dziecko byłam), pozostaje poszukiwanie odpowiedników. O ja nieszczęsna...