... I don't feel alive without pain ...
14 March 2005
Wiem wreszcie, czego mi ostatnio brak. Wiem, co wdziera się do duszy i niszczy wszelkie postanowienia. Brak styrania. Idę na zajęcia, ćwiczę, czasem biorę większe, a czasem mniejsze obciążenia, pocę się, męczę i wychodzę. I niby jestem zmęczona, ale to nie jest pełne. Przejrzałam stare notki i przypomniałam sobie. To, co mnie napędzało, co powodawało, że wracałam tam znów i znów. Zmęczenie tak wielkie, że aż było słabo, aż wilgotna skóra parowała, gdy półprzytomna siedziałam przed komputerem. Ile ja bym dała, żeby poczuć to znowu! Ale czuję tylko namiastki... Chwilę po nawet wielkim zmęczeniu wracam do normalności. Dziś nawet przez chwilkę byłam blisko... a potem uleciało, rozwiało się, znikło. Został żal. I marzenie. Chcę spowrotem moje zakwasy!