Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Bohaterstwo

27 June 2005

Pojechałam z babcią na radioterapię. Klinika radiologii zupełnie nie przypomina tych ciężkich, kamiennych budynków, tak typowych dla szczecińskich szpitali. Poczekalnie przywodzą na myśl poczekalnie dworcowe lub pocztowe, duże, szklane powierzchnie wstawione w ściany oraz słupy podtrzymujące szklane dachy nadają miejscu modernistyczny wygląd. Tu i ówdzie, pomiędzy wewnętrznymi korytarzami znaleźć można niewielkie zielone ogródki z patetycznymi fontannami w kształcie delfinów. Babcia pośród zielonych krzeseł, jasnych pomieszczeń i pacjentów obsługianych taśmowo, zupełnie zagubiona, wyglądała na znacznie mniejszą i delikatniejszą. I właśnie w tej poczekalni spotkałam ją. Pośród szarych, zaaferowanych, użalających się nad sobą ludzi, rzucała się w oczy spokojem. Niewysoka, zadbana kobieta w wieku średnim, ubrana elegancko i kolorowo. Siedziała koło oszklonych drzwi i przeglądała czasopisma dla kobiet po mastektomii. Od czasu do czasu spoglądała na nas i z lekkim uśmiechem rzucała ironiczne komentarze do co bardziej zażartych dyskusji. Siadłyśmy obok, nawiązała się rozmowa - taka klasyczna, jak we wszystkich poczekalniach lekarskich. Była miła, nie mówiła o sobie zbyt dużo, dopiero kiedy wychodziła na naświetlanie, powiedziała: "I czym tu się przejmować? On był taki mały, a ja jestem znacznie większa. Nie ma możliwości, żebym nie dała rady go pokonać." Uśmiechnęła się, pożegnała i poszła. To ostatnie zdanie uderzyło we mnie, niepotrzebnie szokując. Wszystkie elementy złożyły się w jedną całość. Ja żyje na tym świecie, ale tak, jakbym nie żyła. Tylu spraw nie jestem świadoma, od tylu rzeczy jestem odseparowana. Moja babcia przez pięć tygodni musi chodzić na radiologię. Moja babcia miała raka. A ja nadal obchodzę problem, jakby nie istniał. Bo zupełnie nie wiem, co zrobić i co powiedzieć, a ona też zachowuje się, jakby nic się nie stało. Tak, jak ta kobieta w szpitalu. Moja siostra podsumowała: "Ludzie w różny sposób probują dać sobie radę z tym, co się z nimi dzieje. Jedni marudzą i biadolą, inni są bohaterami." Dziwnie jest mieszkać na codzień pod dachem bohaterki, to zobowiązuje, prawda?

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.