Taka malutka
05 June 2005
Mam stresa - i co z tego, że tłumaczę sobie, że to nic? No kurde nic, jedynie wolna amerykanka w profesorskim wydaniu. A Lord Rust mnie we wtorek zgniecie. I zrobię się "taka malutka". I dobrze. Byle żeby w tym wytrwać. Bo gorzej jak wpadnę w ton "grzecznej specjalistki" - wtedy na pewno wylecę. Ludzie pokroju Lorda Rusta nie lubią, gdy udowadnia im się, że ta malutkość nie koniecznie tyczy się osoby mieszanej przez nich z błotem. Brrr... I już nie wiem, czego się w sumie bardziej boję. Ich czy siebie. Ale aż mam próżnię w brzuchu. Przez to, że się denerwuję, robię się też marudna. Za nic nie mogę się zabrać, mam ochotę się porządnie pokłócić. Już trzeci dzień spędzam na niemal-nic-nie-robieniu. Rozwiązaniem jest zabranie się za pracę, wtedy się wyłączam zupełnie. Tylko najpierw muszę się przekonać do odpalenia edytora. A to spory wysiłek. Inne metody nie działają - ćwiczenie tylko wzmaga zdenerowanie, bo mam czas na myślenie i poczucie winy, że nic nie robię w kierunku idealizacji mojej prezentacji. A ja wolę już nic nie robić, bo mam wrażenie, że jak ulepszę to spieprzę. Słuszne wrażenie, by the way. Tysiąc myśli na raz, brak skupienia na czymkolwiek i ta niechęć do zabrania się nawet za najmniejszą pierdołę. Cienko widzę ten tydzień.