Redo From Start
14 May 2005
Przeszłam dziś samą siebie. Ja czasem ewidentnie gubię głowę i żegluję sobie na falach totalnego zidiocenia. Skąd ta samokrytyka? Bo zapomniałam... o zajęciach ze studentami! To wcale nie jest śmieszne! Byłam święcie przekonana, że mam się stawić na uczelni jutro na 9:00 rano. Przez cały tydzień byłam tego pewna. Aż do dziś do godziny 15:03, kiedy to okazało się, że dokładnie godzinę i 8 minut temu zakończyłam zajęcia. To znaczy nie zakończyłam zajęć, które miałam zakończyć, z tego prostego powodu, że mnie na nich nie było! W sumie niby nic się nie stało, wyznaczę termin odrabiania, i tak nic ambitnego nie przerabiamy, ale jest mi głupio. Bezgranicznie, dogłębnie głupio! No bo jak to tak? Jak można zapomnieć o własnych zajęciach?! Kretynizm tej pomyłki mnie szokuje. Ja siebie szokuję. A mózg to albo odparował mi przy Weiderze albo się zdegenerował całkowicie, bo co i rusz się zawieszam.