Time pressure
24 August 2005
"Iść czy nie iść?" i tak każdego dnia. Ledwo się budzę, w moich myślach wojna. I co z tego, że nie chcę, jak gdzieś w środku czuję, że powinnam? Ja nawet gdy nie ćwiczę, to żyję fitnessem. Ale nie chcę, bo to znowu czas. Czas, którego mam tak mało. Publikacja i strony czekają i muszę to zrobić - jeszcze 7 dni. Jak to się stało, że ja, największy leniwiec pod słońcem, od roku nie wiem, co to lenistwo? Najgorsze jest to uczucie pseudo-odpoczywania. Niby nic konkretnego nie robię - czytam książkę, ćwiczę, jadę z Mroziem w trasę. A w głowie, gdzieś głęboko na krańcach świadomości, terminy. "Trzeba zrobić to, trzeba zrobić tamto." Czy ja kiedyś osiągnę stan, kiedy nic nie trzeba? Nie w tym roku, to pewne. Dziś rozdział książki i panel administracyjny jogi. Jutro to samo. Pojutrze studio. Może chociaż wrzesień na luzie? Bo od października doktorat.