Don't ya worry
23 February 2006
Ha, pewnie myślicie, że znów będę marudziła. Nic z tego. Pogoda za oknem prześliczna, aż się przyjemnie patrzy. Pomachałam wczoraj w domu sztangą z dużym i choć wytrzymałam jedynie 5 minut z tym obciążeniem, jestem z siebie dumna. Co 10 kg to nie 6. Poza tym zlikwidowałam w ten sposób resztki zakwasów. A potem przetańczyłam dwie zaplanowane na ruch piosenki. Roznosi mnie. Ale głupio mi powiedzieć Mroziowi, że chcę iść na jakąś imprezę, bo tydzień temu mu tłumaczyłam, jak ja imprez nienawidzę. Co zresztą jest prawdą - nie cierpię tłoku, smrodu papierochów i piwa oraz wrzasków małolat. Poszłabym sobie na dance w Activie. Albo poszaleć w parku. Generalnie poszłabym sobie do Active'a... No, no i co teraz? Wiedziałam! Kilka regularnych dni ćwiczeń i mania zakoczyła. Turn It Up, Usa, Turn It Up!