Orryyyaaaa!
16 January 2006
Wow. Dzisiejsze Hi/Lo to był majstersztyk, było po prostu boskie. Fruwałam tam sobie ze wszystkimi i lamiłam nieprzeciętnie, ale dla takiego czegoś warto żyć. To za takie zajęcia właśnie Boska Kobieta jest Boską Kobietą. Za takie Hi/Lo i taki pump jak w piątek. Za te emocje, za tę radość, ten śmiech i za to, że wracam zmęczona, ale mogłabym góry przenosić i usta mi się nie zamykają od opowiadania, co było. Pomiędzy plątaniną kroków nie było miejsca na pracę, stres i tą wszechogarniającą złość. Ruch jako terapia, jako zapomnienie i wyzwolenie. A pomiędzy tym wszystkim roześmiane oczy Boskiej Kobiety. I może nigdy już nie osiągnę stanu tego zauroczenia, co dawniej - nawet największy ogień z czasem przygasa. I może nie mogę nawet marzyć o byciu dla niej kimś więcej, niż lepiej znaną klientką klubu, bo nie można ludziom narzucić na siłę przyjaźni. Nie ważne. Ważne, że dziś śmiałyśmy się do siebie w pędzie kroków i obie przez chwilę byłyśmy w tym samym świecie. Może nawet przez moment czułyśmy tę samą radość. W rytmie kroków - Ty Bo nie istnieje nic, proszę, uwierz mi, nie ma nic... ni smutku, ni gniewu czy łzy gdy w żyłach, gdy w sercu i w głowie, gdy w całej mojej osobie króluje rytm... Obiecam Ci, że gwiazd tysiące może do stóp Ci lec, i zachodzące słońce, żarem wypełni Ci krew... wystarczy chcieć A jeśli kiedyś zapomnisz lub zgubisz sens pamiętaj to, że nie ma nic zaufaj mi... bo nie ma nic kiedy jest rytm i kiedy w rytmie istniejesz Ty...