Powolutku do przodu
07 March 2006
Znów zawalona pracą. Doktorat, wykłady (najnowszy pomysł Lorda Rusta - każdy robi teraz prezentacje do wykładów profesorów - bajzel sobie możecie sami wyobrazić), głupie godziny zjazdów i strony. Dużo stron, dużo, dużo, aż chyba trochę za dużo. Czasem chciałabym mieć grafika. Zlecać mu projekt i mieć w nosie chińskie smoki, sportowe ubrania i imprezy. On by się męczył twórczo, ja bym potem wszystko wczepiała i życie byłoby proste i łatwe. I tylko nie czułabym tego miłego dreszczu przy patrzeniu na stworzone przez siebie strony. Szkoda by mi tego było. A permanentnie to bym chciała wreszcie doktorat skończyć. Bo ja na te wszystkie strony nie mam czasu! Rany, czemu ja go nie zrobiłam dwa lata wcześniej? A wiem, bo nie wiedziałam, co będę robiła... Niewielkie pocieszenie. A wogóle to ktoś wie, czemu ja najbardziej marudzę, jak jestem naprawdę zadowolona? Nie? No, ja też!