Śpioszek
06 March 2006
Zaspałam dzisiaj - nastawiłam budzik na 7:30, otworzyłam oczy, gdy zadzwonił, popatrzyłam na błękitne niebo i postanowiłam się jeszcze na minutę przytulić do mego mężczyzny. W rezultacie on też zaspał, bo go jego kobieta nie obudziła, gdyż po tej minucie chrapała w najlepsze. Swoją drogą to ciekawe, że ja się codziennie budzę o 8 rano, całkiem przytomnie argumentuję Mroziowi, że ma wstawać do pracy, a chwilę potem już śpię dalej i o 10 się z łóżka zwlec nie mogę. Skoro już oboje zaspaliśmy, postanowiłam dla odmiany wstać z nim i zjeść śniadanie. I cholera, mam przesunięcie czasowe - dopiero 12, a ja mam połowę pracy za mną i nie wiem, co dalej. Wszystko wskazuje, że resztę dnia będę miała wolną... A najgorsze, że nie mogę nawet iść poćwiczyć - Mroziu się zrobił restrykcyjny, stwierdził, że jak mam umierać, to po cholerę mu mieszkanie i mnie goni na powtórne badania, tym razem po wypoczynku. A że zaspałam na badania właśnie, to jeszcze jeden dzień przymusowej bezczynności. Help!