Idiokracja
02 July 2006
Patrzę na otaczających mnie ludzi. Mijają mnie na ulicy, stoją ze mną na przystankach, kupują w tych samych sklepach. Dwie nogi, dwie ręce, głowa. Ludzie tacy jak ja. Więc dlaczego tak bezmyślni?
Międzywodzie, ulica, pasy. Kilka osób pcha się przez jezdnię dosłownie 6 metrów dalej. Szczecin, ruchliwa ulica, matka z dzieckiem biegnie na czerwonym świetle. Pisk opon, przestraszone oczy dziewczynki. Inna sytuacja - zjeżdżamy od parku do ronda, sznur samochodów i siedzący na krawężniku chłopiec bez opieki. Gruby facet zastawiający wjazd do garażu. Młode małżeństwo demolujące klatkę przy okazji wnoszenia mebli.
Gdzie się nie obejrzeć - totalne zidiocenie i brak wyobraźni. Może wyjdę na zarozumialca z przerostem własnej wartości, ale mam wrażenie, że jestem inna. Przynajmniej staram się żyć bardziej świadomie, więcej spostrzegać, częściej myśleć, zanim coś zrobię. Czasem niewiele potrzeba, żeby uniknąć wypadku: podejść parę metrów do przejścia, poczekać na zielone światło, zapiąć pasy w samochodzie lub wybrać dłuższą drogę, zamiast ciemnych zaułków. Czasem wystarczy po prostu pomyśleć o konsekwencjach.
Czemu to takie trudne?