Komentarze
Moonchild
2020/11/21 14:26:32
Plan wygląda na dobry. Skoro tkwisz tylko aby jako tako egzystować, a kochasz podróże, to zdecydowanie taki plan jest bardziej niż OK. Ale tak całe życie? Ja nie zrozumiem, nie znaczy, że to coś złęgo, ja muszę inaczej, w mieście, pełno obcych, światła w nocy. Niekoniecznie w Szczecinie, ale to jednak piękne miasto i trudno znaleźć coś lepszego od Pogodna.
Usagi
2020/11/21 23:07:22
Lubię miasta. Tokio, Bangkok, Neapol - dałabym wiele, żeby znów je odwiedzić. Tak szczerze, to ostatnio wolę miasta od przyrody. I mimo całej mojej miłości do natury, gadania o gwiazdach, nie umiem spać po ciemku. Nawet w góry zabrałam ledy, żeby w nocy w pokoju coś świeciło.
I pewnie kiedyś osiądę na dobre w jakimś mieście. Ale...
Jest tyle rzeczy wartych poznania, obejrzenia, dotknięcia, przeżycia! I to fajne rzeczy, ekscytujące, które potem się z uśmiechem wspomina - spanie na tatami z widokiem na jezioro, noc na pustyni, wspinaczka na moście w Porto, poranek w dżungli czy choćby nocne wejście na Śnieżkę.
Jestem zakochana w Kambodży, w jedzeniu ulicznym z Tajlandii, chciałabym pomieszkać w Azji jakiś czas. Pójść na pielgrzymkę na Shikoku, przejść cały Wielki Mur, pomieszkać w Japonii. I we Włoszech, mieć apartament nad Morzem Śródziemnym. Nawet jeśli tylko przez miesiąc czy dwa poza sezonem.
Marzę o zobaczeniu zorzy polarnej. I o wielorybach. Chciałabym zobaczyć migrację zwierząt na sawannie i znów zjeść tajin w Maroku.
Nie jestem sentymentalna, nie zbieram rzeczy, nie mam wielu znajomych. Żyję z dnia na dzień, bez większych planów. Kiedy wyjeżdżam, nie tęsknię, po prostu żyję dalej.
To szóste, a jeśli liczyć pół roku w Stanach, siódme miejsce, w którym mieszkam. I wiesz, to zadziwiające, jak człowiek szybko wrasta w miejsce - znajduje swoje ścieżki, ulubione sklepy, zaczyna rozpoznawać sprzedawców. Być u siebie. Więc co za różnica, czy to "u siebie" to będzie Szczecin, czy cały świat?
Moonchild
2020/11/22 06:42:00
Pewnie nie jest to wielka różnica, bo dom jest tam, gdzie na koniec dnia czujemy się bezpiecznie aby zasnąć, a następnego dnia nie musieć myśleć o pakowaniu się i wyjściu. Podziwiam Twoje marzenia, a raczej ich ciągłą realizację. Trzymam kciuki aby każde kolejne spełniało się każdego roku/sezonu :)
Usagi
2020/11/24 22:34:17
Marzenia są po to, żeby je spełniać. Żałuję tylko, że dotarło to do mnie trochę późno.
Z drugiej strony, żeby spełniać marzenia, trzeba się pozbyć strachu przed porażką i że się straci to, co już się ma.
Ja musiałam stanąć pod ścianą, żeby zaryzykować, ale jak już nie masz nic, to ryzyko przychodzi łatwo. Pamiętam tylko to uczucie, gdy dotarłam do Rzymu: Wow, to takie tanie i proste i daję sobie radę! A potem odwołany lot Easyjeta w Genewie, gdy wracałam sama z pierwszego meet-up'u, brak kasy na bilet i przelewanie między bankami, nerwy z załatwianiem powrotu i tę cholerną dumę, że dałam radę. Wróciłam Lufthansą z 2 przesiadkami po drodze :)
To wciąga :)
Moonchild
2020/11/29 11:09:35
Im więcej ktoś ma do stracenia, tym mniej ryzykuje. Nie wiem tylko co ja mam do stracenia, że nie ryzykuję i tłumię swoją ambicję i ryzyko do rzeczy wielkich, a zadowalam się towarzystwem ludzi, znajomych jak i obcych. A Twój powrót z Genewy to faktycznie ciekawa przygoda, troszkę stresu aby zwiększyć poziom adrenaliny, a na koniec osiągnięty cel. Powód do dumy jak najbardziej słuszny.
Usagi
2020/12/01 08:45:40
A to już sobie sam musisz odpowiedzieć na to pytanie. Ja mogę Ci jedynie powiedzieć, że przez 14 lat siedziałam nieszczęśliwa w związku, bo mi się wydawało, że nie dam sobie sama rady i że może to ze mną coś jest nie tak, skoro nie jestem szczęśliwa z tym, co mam. Dopiero ciężki stan Mamy sprawił, że dotarło do mnie, że nie mam całego życia na czekanie, aż zacznę być szczęśliwa, bo jak czegoś nie zrobię, to nie będę.
I na początku to było piekło, miałam wszędzie ponaklejane teksty motywacyjne, typu: "The only real prison is fear. And the only real freedom is freedom from fear." albo "Death is not the greatest loss in life. The greatest loss is what dies inside us while we still alive." i dosłownie programowałam się takimi tekstami.
Ale potem się okazało, że spokojnie sobie daję radę, że jakoś jest i że nadal czasem nie jestem szczęśliwa, ale już nie boję się temu przeciwdziałać, bo wiem, że warto. A te cytaty cały czas gdzieś tam we mnie siedzą i jak zaczynam się blokować, to grzmią mi w głowie, więc...
Nie czekaj. Be bold, be courageous, be scared to death and then - take the next step anyway.