Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

I tacy co odchodzą

15 November 2020

Przeraża mnie, w którym kierunku znów biegną moje myśli. Ta potrzeba, by wszystko rzucić i zmienić. To szczęście, gdy nagle zostaję sama ze sobą, wreszcie wolna. Moje decyzje, moje potrzeby, moje błędy. Tylko moje. Rany, jak kusząca się wydaje taka perspektywa.

Nienawidzę rezygnować z siebie dla innych.

Tak, to jest też syndrom ucieczki od kłopotów. Choroba Avy wykańcza mnie nerwowo i fizycznie, mam ochotę krzyczeć ze zmęczenia i złości. Cisnąć wszystkim i odciąć się od wszystkiego. Żeby cały świat dał mi święty spokój. Żeby wszyscy się ode mnie odpierdolili. Jest tylko Ava. I ja - wykończona do granic możliwości. Nie mam siły na innych.

Czy gdyby nie było Avy, byłabym jeszcze tutaj? Pewnie nie. Siedzę w tym mieście tylko dlatego, że jest tu ona. Ciężko zapakować kota w samolot i ruszyć na włóczęgę po świecie. Nic więcej mnie tu nie trzyma. Nie umiem tęsknić. 

Trochę żałuję, że gdy moje życie dostało kopa, to zamiast ruszyć przed siebie, znów zostałam. Pewnie, Babcia i Ojciec mnie potrzebowali, ale przez to znów dałam się spętać i usadzić na miejscu. A teraz jest mieszkanie, Ava i Jarek. I to zmęczenie, znudzenie, nienawiść do siedzenia na dupie, identyczne dni, tygodnie, miesiące i zabijanie czasu debilnymi aktywnościami.

Życie przepierdalane przy komputerze. 

Niech ona wyzdrowieje. Niech pożyje jeszcze parę lat.

A potem... potem wreszcie nic już mnie tu nie zatrzyma. 

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

Powrót

Komentarze

Moonchild

2020/11/21 14:26:32

Plan wygląda na dobry. Skoro tkwisz tylko aby jako tako egzystować, a kochasz podróże, to zdecydowanie taki plan jest bardziej niż OK. Ale tak całe życie? Ja nie zrozumiem, nie znaczy, że to coś złęgo, ja muszę inaczej, w mieście, pełno obcych, światła w nocy. Niekoniecznie w Szczecinie, ale to jednak piękne miasto i trudno znaleźć coś lepszego od Pogodna.

UsagiUsagi

2020/11/21 23:07:22

Lubię miasta. Tokio, Bangkok, Neapol - dałabym wiele, żeby znów je odwiedzić. Tak szczerze, to ostatnio wolę miasta od przyrody. I mimo całej mojej miłości do natury, gadania o gwiazdach, nie umiem spać po ciemku. Nawet w góry zabrałam ledy, żeby w nocy w pokoju coś świeciło.

I pewnie kiedyś osiądę na dobre w jakimś mieście. Ale...

Jest tyle rzeczy wartych poznania, obejrzenia, dotknięcia, przeżycia! I to fajne rzeczy, ekscytujące, które potem się z uśmiechem wspomina - spanie na tatami z widokiem na jezioro, noc na pustyni, wspinaczka na moście w Porto, poranek w dżungli czy choćby nocne wejście na Śnieżkę.

Jestem zakochana w Kambodży, w jedzeniu ulicznym z Tajlandii, chciałabym pomieszkać w Azji jakiś czas. Pójść na pielgrzymkę na Shikoku, przejść cały Wielki Mur, pomieszkać w Japonii. I we Włoszech, mieć apartament nad Morzem Śródziemnym. Nawet jeśli tylko przez miesiąc czy dwa poza sezonem.

Marzę o zobaczeniu zorzy polarnej. I o wielorybach. Chciałabym zobaczyć migrację zwierząt na sawannie i znów zjeść tajin w Maroku.

Nie jestem sentymentalna, nie zbieram rzeczy, nie mam wielu znajomych. Żyję z dnia na dzień, bez większych planów. Kiedy wyjeżdżam, nie tęsknię, po prostu żyję dalej.

To szóste, a jeśli liczyć pół roku w Stanach, siódme miejsce, w którym mieszkam. I wiesz, to zadziwiające, jak człowiek szybko wrasta w miejsce - znajduje swoje ścieżki, ulubione sklepy, zaczyna rozpoznawać sprzedawców. Być u siebie. Więc co za różnica, czy to "u siebie" to będzie Szczecin, czy cały świat?   


Moonchild

2020/11/22 06:42:00

Pewnie nie jest to wielka różnica, bo dom jest tam, gdzie na koniec dnia czujemy się bezpiecznie aby zasnąć, a następnego dnia nie musieć myśleć o pakowaniu się i wyjściu. Podziwiam Twoje marzenia, a raczej ich ciągłą realizację. Trzymam kciuki aby każde kolejne spełniało się każdego roku/sezonu :)

UsagiUsagi

2020/11/24 22:34:17

Marzenia są po to, żeby je spełniać. Żałuję tylko, że dotarło to do mnie trochę późno.

Z drugiej strony, żeby spełniać marzenia, trzeba się pozbyć strachu przed porażką i że się straci to, co już się ma.

Ja musiałam stanąć pod ścianą, żeby zaryzykować, ale jak już nie masz nic, to ryzyko przychodzi łatwo. Pamiętam tylko to uczucie, gdy dotarłam do Rzymu: Wow, to takie tanie i proste i daję sobie radę! A potem odwołany lot Easyjeta w Genewie, gdy wracałam sama z pierwszego meet-up'u, brak kasy na bilet i przelewanie między bankami, nerwy z załatwianiem powrotu i tę cholerną dumę, że dałam radę. Wróciłam Lufthansą z 2 przesiadkami po drodze :)   

To wciąga :)

   

Moonchild

2020/11/29 11:09:35

Im więcej ktoś ma do stracenia, tym mniej ryzykuje. Nie wiem tylko co ja mam do stracenia, że nie ryzykuję i tłumię swoją ambicję i ryzyko do rzeczy wielkich, a zadowalam się towarzystwem ludzi, znajomych jak i obcych. A Twój powrót z Genewy to faktycznie ciekawa przygoda, troszkę stresu aby zwiększyć poziom adrenaliny, a na koniec osiągnięty cel. Powód do dumy jak najbardziej słuszny.

UsagiUsagi

2020/12/01 08:45:40

A to już sobie sam musisz odpowiedzieć na to pytanie. Ja mogę Ci jedynie powiedzieć, że przez 14 lat siedziałam nieszczęśliwa w związku, bo mi się wydawało, że nie dam sobie sama rady i że może to ze mną coś jest nie tak, skoro nie jestem szczęśliwa z tym, co mam. Dopiero ciężki stan Mamy sprawił, że dotarło do mnie, że nie mam całego życia na czekanie, aż zacznę być szczęśliwa, bo jak czegoś nie zrobię, to nie będę.

I na początku to było piekło, miałam wszędzie ponaklejane teksty motywacyjne, typu: "The only real prison is fear. And the only real freedom is freedom from fear." albo "Death is not the greatest loss in life. The greatest loss is what dies inside us while we still alive." i dosłownie programowałam się takimi tekstami.

Ale potem się okazało, że spokojnie sobie daję radę, że jakoś jest i że nadal czasem nie jestem szczęśliwa, ale już nie boję się temu przeciwdziałać, bo wiem, że warto. A te cytaty cały czas gdzieś tam we mnie siedzą i jak zaczynam się blokować, to grzmią mi w głowie, więc...

Nie czekaj. Be bold, be courageous, be scared to death and then - take the next step anyway.

Powrót

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.