Because you are a... puppet
18 December 2014
Jeden z tych spokojnie płynących dni, w którym beznamiętnie przyglądam się sobie z boku.
Niemal płaczę ze śmiechu na jodze po ćwiczeniu w parze z Arkiem. Plotkuję z siostrą na pizzy i moknę nad rozładowanym akumulatorem, ganiam Avę po mieszkaniu wydając głupie odgłosy i pierwszy raz od wielu dni nie jestem zła na M.
Obserwując siebie nie mogę wyjść z podziwu, jak naturalnie nawiązuję znajomości, wszystkich traktując jednakowo - jak znajomych, których się zna od dawna. Doskonała maska odcinająca mnie od nich już na samym początku. Mur tworzony z komfortu. Just brilliant.
W ten czwartek przypominam sobie siebie. W bezpiecznej przystani powtarzalnych i znanych czynności jestem sobą sprzed kilku miesięcy. Bez emocji, bez dylematów, bez bezsensownych tęsknot za czymś, co nie jest osiągalne.
Patrzę, patrzę i zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim jestem JA. Nie ta bezpłciowa, wyblakła marionetka wykonująca znajome ruchy, tylko prawdziwa osoba - JA.
I nie wiem, po prostu nie wiem.