Short of time
04 June 2006
A jednak nie można tak - nie można tylko płakać nad przeszłością. Choćbym wylała morze łez i choćbym przeklęła wszystkich bogów, nie odmieni to biegu rzeczy. Próbuję iść do przodu, ciągle być w ruchu, bo tylko wtedy pęd życia mnie nie znosi w przeszłość. I chociaż właśnie w momencie, gdy zaczynam biec, jest najtrudniej nadążyć, to przecież właśnie ten akt świadczy najdobitniej o tym, że żyję, a nie jedynie trwam w oczekiwaniu nieuchronnego końca. Tylko w biegu walczę z przemijaniem, w bezustannym przeskakiwaniu z chwili obecnej w następną.
Staram się nie marnować chwil, z każdej wynieść coś, co będzie mogło być wspomniane pozytywnie, co stanie się inwestycją na któryś z przyszłych momentów. Szkoda mi czasu na telewizję, na gotowanie, na zwykłe sprzątanie niekiedy. Szkoda mi czasu, bo na zwykłe życie mam go niekiedy za mało. Przeszłość zamykam na fotografiach, w starej filiżance Winterlinga, w bogini Bastet. Powrócę do niej kiedyś, gdy zabraknie mi sił do kolejnego skoku, gdy czas rzuci mnie na łopatki. Ale spojrzę za siebie i nie będę żałowała niczego, może tylko, że to jednak zbyt krótko. Żadnych straconych szans, żadnych pogrzebanych marzeń. Nie stać mnie na na kompromisy.