na jakiej polnej drodze się kiedyś spotkamy
11 December 2005
I nawet jeśli wyruszyliśmy razem, nasze drogi się w końcu rozeszły. Albo raczej nadal wędrujemy razem, a jednak każde idzie innym szlakiem. Moja droga jest polna, a czasem górzysta. I pustynie tam są, i lasy, wielkie przestrzenie i małe skromne domki. Na mojej drodze są kamienie, wyrwy, ale i gładkie odcinki porośnięte trawą. Są ludzie, spotykam ich rzadko i niewielu widuję drugi raz, ale są znani, swojscy, przyjaźni. Ludzie, co pachną wiatrem i buntem. Którzy już dawno porzucili utarty szlak. I niekiedy im zazdroszczę jak wariat. Oni idą miastem, chodnikami, po ktorych przewala się fala innych ludzi. Patrzą na wystawy, wchodzą do hypermarketów i żyją w swoim świecie, pełnym własnych spraw. I pewnie ich droga jest równie satysfakcjonująca, równie ciekawa jak moja. I pewnie też są szczęśliwi w swoich dążeniach do celu. Ale ja nie umiem zobaczyć w tym nic atrakcyjnego, nie dla mnie w każdym razie. I jeszcze idą z nami ci, których droga jest niby podobna, ale zupełnie inna niż ta moja. I oni także pozostają dla mnie tajemnicą. Wyruszyliśmy razem, a jak różne są nasze ścieżki, wybory i wyznaczniki szczęścia. I nadal spotykamy się ze sobą i nagle drogi zbiegają się, i przez chwilę znów jesteśmy na jednej płaszczyźnie, mając krótką okazję zajrzenia w życie pozostałych. Czy to nas utwierdza we własnych wyborach? A może budzi w nas watpliwości co do trafności decyzji? Ja chyba nigdy nie żałowałam tej właśnie drogi... A oni?