Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Lekcja językowa

26 October 2005

Jakoś nie mam szczęścia do tej jednej grupy. Co chwila coś im wypada. Przeważnie zajęcia ze mną. Dziś na przykład powodem był unoszący się w sali zapach butaprenu. Sprawiał, że człowiek zaczynał snuć chore wizje. A innej sali nie ma. Więc ich puściłam do domu, bo co mi innego pozostało? A we wtorek 1 listopada. I znów ich zajęcia lecą w świat. Ale spoko, cały dzień dziś jest właśnie taki. Najpierw obudziła mnie ulewa i wycie karetek. Zasnęłam - obudziła mnie babcia. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby o 5 rano zmywać naczynia i brzęczeć nimi specjalnie? Właściwa odpowiedź: "starym", a nie, jak ktoś przypuszczałby "złośliwym" albo "bezmyślnym". W jakiś sposób to jedno słowo zawiera w sobie całą esencję połączenia dwóch pozostałych. Kolejna próba udania się w objęcia Morfeusza została storpedowana przez Maćka, który postanowił zamordować Pysię. Kotka płacze z bólu, Maciek obdziera ją ze skóry, biała sierść fruwa, a babcia szczęśliwa: "One się tylko bawią." Wracamy do definicji słów: "stary" obejmuje też słowo "okrutny". Pojęcie "Maciek" jest eufemizmem na "gruby morderczy predator". Wracając do spania - zaraz po akcji ratowniczej, przyłożyłam głowę do poduszki. Wtedy znów ruszyły karetki, zaczęło lać, a na podwórku zaczęły się okrzyki ludzi szczęśliwych, że idą do pracy. Pieprzony Nadzór Ruchu. Szczególnie jeden babsztyl, co wydzierał się na potęgę. Tę panią z Nadzoru Ruchu świetnie opisuje słowo na K - "Kretynka". Chociaż podchodzi mi to pod bardzo złagodzony eufemizm od pojęcia także zaczynającego się na tę literę. Dziadek - słowo opisujące w tym wypadku "wrzeszczący tyran" oraz parę innych cech, których nie będę wymieniała - na szczęście nie zapisał się mi w jakikolwiek sposób w pamięci tegoż cudownego ranka. ("cudowny ranek" odniesiony do opisanych wydarzeń to konstrukcja wyraźnie ironiczna, w moim odczuciu doskonały oksymoron). Podobnie jak sąsiadka z dołu, która wymija mnie czasem na schodach. Zawsze wtedy mam wrażenie, że to kontynenty się koło mnie przemieszczają. Na sasiądkę też znam parę słów, jednak nie silę się na eufemizmy, bowiem żaden nie oddaje rzeczywistości. "Głupia farbowana lafirynda" w każdym razie jest bardzo, bardzo nieadekwatną peryfrazą. Ale to taka mała dygresja. W każdym razie w końcu nawet Mroziu nie wytrzymał. Usłyszałam jak mamrocze: "Nie będzie karetek, nie będzie podwórka". Dołączyłam się z marzycielskim "Nie będzie babci...". "Nie będzie cholernego kota". "Deszcz nie będzie huczał wśród kamienic". "Nie będzie samochodów w bramie". "Nie będzie tej farbowanej &^%$#$% z dołu". W naszych głowach Ogrody Miodowe są metaforą "ciszy, spokoju, sielankowych poranków, własnego mieszkania, spokoju, braku innych domowników, no i oczywiście, jakże by inaczej, świętego spokoju." Usagi natomiast jest eufemizmem na "wkurwioną, żądną krwi, rozhisteryzowaną furię". W razie watpliwości co do użytych tu zwrotów, odsyłam do Słownika Kopalińskiego

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.