holic
16 June 2005
Pracuję. Idzie mi potwornie ciężko, bo po dwóch tygodniach nie bardzo wiem, o co chodzi. To znaczy chodzi o skórę AFES, ale szczegóły jakoś mi umykają. Mimo to walczę i nawet coś tam udziergałam. Nieźle to wygląda. Brat-emigrant wrócił. Przywiózł mi bajerek elektroniczny, więc chodzę rozanielona. Jakby nie przywiózł, też bym pewnie chodziła, bo się stęskniłam. Jednakże fakt, że dostarczył mi przy tym grające cudeńko, wprawia mnie w nastrój totalnego, kwadratowego szczęścia. Gdybym jeszcze wiedziała, czego na nim słuchać... Moja playlista jest tak stara, że dinozaury do niej jeszcze urządzały prywatki. Brak MTV i innych wynalazków tego typu sprawia, że kompletnie nie wiem, czego się teraz słucha. Słuchanie Plamy też nie bardzo pomaga, bo nigdy nie mówią, co puszczają. Jestem w kropce. A z tej kropki znów głodna jestem. No i dochodzimy do holica. Praco-holic, bajero-holic, plamo-holic i jedzenio-holic. Oto ja sprowadzona do czterowyrazowego opisu.