T.N.T. for the brain
26 April 2005
Kiedy byłam mała, ojciec czytał mi na dobranoc "Bajki robotów" Lema. Chodził ze mną przez miasto i rymowaliśmy. Godzinami słuchał ze mną "Lata Muminków". Kupował mi klocki, a potem budowaliśmy zamki. Kiedy byłam mała, mama obcinała mnie "na pazia" i ubierała w spodnie. Przynosiła kawałki sera żółtego na ucztę dla kolejarzy, gdy składałam kolejkę elektryczną. Pozwalała mi bębnić na garnkach. Zamiast lalek wręczała mi kredki i blok rysunkowy. Spokojnie znosiła fakt, że ojciec karmił mnie zupą rybną, zamiast kaszkami. Kiedy byłam starsza rodzice posłali mnie do szkoły pływackiej. Chodziłam na karate, żeby przestać być beksą. Nikt mi nie zabierał młotka i śrubokretów. Robiłam tysiące dziwnych zabawek na choinkę. Dostałam "Jeźdźców smoków" w prezencie. Zamiast na kolonie, jeździłam na obozy wędrówne w góry. Przeczytałam "Trylogię", "Opowieść o prawdziwym człowieku", "Okręt" i "Twarzą ku Ziemi". W fazie dorastania przeczytałam całą klasykę fantastyki, kryminałów, książek wojennych i historycznych. Nie chodziłam na dyskoteki. Nadal chodziłam w spodniach. Dostałam od taty scyzoryk. Co tydzień siedziałam na siłowni. Nauczyłam się wyszywać i strzelać z wiatrówki. Jako osoba dorosła poszłam na studia informatyczne na Politechnice. I ja się dziwię, że rąbnięta jestem...